Skip to main content

Kongres PRACA 2021


30 listopada 2021 roku odbyła się II edycja „Kongresu PRACA - nowa solidarność?” online zorganizowanego przez Centrum Analiz MISO oraz Komitet Dialogu Społecznego KIG.

W tegorocznej edycji Kongresu PRACA naszą uwagę skierowaliśmy na pracę w zawodach sektora publicznego, które z jednej strony są zawodami strategicznymi, a z drugiej, od dłuższego czasu, znajdują się w stanie kryzysu. Rozmawialiśmy o pracy nauczycieli, medyków oraz w szeroko rozumianej służbie publicznej.

Z naszymi ekspertami poruszyliśmy kwestie związane ze społecznym wymiarem, wartościami, znaczeniem dla sprawnego funkcjonowania państwa oraz etosem zawodowym tych profesji. Zwróciliśmy uwagę na kluczowe problemy i trudności, z jakimi borykają się poszczególne grupy zawodowe i przedstawiliśmy konkretne pomysły na rozwiązania, które przy niewielkich nakładach, mogą nakierować wspólny wysiłek we właściwą stronę i przynieść pozytywne rezultaty całemu społeczeństwu.

- Chcemy rozmawiać o kondycji zawodów publicznych - urzędników, lekarzy, nauczycieli. To ludzie, którzy wybrali taką drogę, że nie chcą robić biznesu, ale chcą po prostu służyć państwu. To od nich zależy zmiana w naszym państwie – mówił prof. Paweł Kowal, otwierając Kongres PRACA. Jego zdaniem medyków spotkała w czasie pandemii niewdzięczność. - Dlatego chcemy wrócić do projektu My, Solidarni dla medyków. Chcemy też stworzyć wariant tej ustawy skierowany do nauczycieli - mówi poseł Paweł Kowal.

Podczas pierwszego panelu rozmawialiśmy o pracy medyków. Naszymi ekspertami byli: dr Tomasz Imiela, Maria Libura oraz Gilbert Kolbe.

Dr Tomasz Imiela przytoczył badania opinii publicznej, z których wynika, że zawody medyczne cieszą się wysokim poważaniem, ale zaufanie do lekarzy i pielęgniarek w Polsce jest jedno z niższych w Europie. - Jaki jest rola lekarza z punktu widzenia pacjenta? - pytał rozpoczynając dyskusję.

Gilbert Kolbe, pielęgniarz anestezjologiczny, wspomniał, że dopiero kilka lat temu wprowadzono na uniwersytetach medycznych przedmiot taki, jak komunikacja z pacjentem. - Ze względu na ciągły pośpiech i nadmiar obowiązków nie mamy czasu, aby porozmawiać z pacjentem, nie mamy kiedy przekazać mu całej tej wiedzy, którą powinien mieć na temat jego stanu zdrowia - mówił Kolbe.

Kolejnym tematem dyskusji o pracy medyków był sposób efektywnego leczenia. Ekspertka ds. zdrowia Maria Libura mówiła, że trudne jest poprawne leczenie bez dobrze funkcjonującego zespołu medycznego. - Cały czas odwołujemy się do lekarza jako zawodu zaufania publicznego, a z drugiej strony medycy są traktowani trochę jak mikroprzedsiębiorcy, najemnicy. To tworzy zdezorganizowany, pofragmentowany system. A to uderza w jakość leczenia, co jest kluczowe i dla zdrowia pacjentów, i bezpieczeństwa zawodów medycznych. Dobre zdrowie ludzi jest ogromnym kapitałem społecznym i dla państwa - mówiła Libura.

Na pytanie dr Imieli o przeszkody, jakie napotykają medycy na drodze do dobrego leczenia i czerpania satysfakcji z pracy odpowiedział Gilbert Kolbe. Jego zdaniem głównym problemem jest za mała liczba personelu. - Często zdarza się, że w ramach jednego dyżuru lekarz „obstawia” zarówno oddział chirurgii, jak i Szpitalny Oddział Ratunkowy, co jest bardzo szkodliwe dla pacjentów. Personel medyczny stara się więc wyeliminować najpoważniejszy problem, czyli nie leczy holistycznie pacjenta, tylko leczy jednostkę chorobową, z którą pacjent przyszedł. To prowadzi do tego, że często nie wyłapuje się mniejszych problemów zdrowotnych, z którymi mierzy się pacjent - mówił pielęgniarz. Dodał również, że paradoksalnie w Polsce nie mamy mało absolwentów uczelni medycznych. Niskie płace i złe warunki pracy prowadzą do tego, że ci absolwenci wybierają pracę w prywatnej ochronie zdrowia lub wyjazd za granicę. Co więcej, według aktualnych danych Eurostatu nakłady na ochronę zdrowia w 2021 w Polsce spadły w porównaniu do roku poprzedniego. Wydaliśmy 4,8% PKB na zdrowie. Takie nakłady nie wystarczą na przeprowadzenie niezbędnych zmian.

Zdaniem Marii Libury należy również zwrócić uwagę na to, że coraz więcej osób z wykształceniem medycznym i około medycznym przechodzi do sektora komercyjnego. Pielęgniarki zostają kosmetolożkami, a fizjoterapeuci trenerami personalnymi. Mamy do czynienia z sytuacją, w której sektor usługowy pozyskuje ludzi z sektora medycznego. Tak naprawdę kształcimy świetne kadry, które przechodzą na inne rynki.

Dr Tomasz Imiela wspomniał o pomyśle, który wybrzmiewa w debacie publicznej o potrzebie komercjalizacji ochrony zdrowia. W opinii Marii Libury jest to pomysł ekstrawagancki. - Komercjalizacja często prowadzi do inflacji kosztów leczenia. Ci, których stać na najlepsze ubezpieczenia otrzymują dobrą opiekę, a cała reszta nie otrzymuje nawet tej bardzo podstawowej. Jeśli myślimy o zdrowiu pacjenta jako o kapitale całego społeczeństwa, to wyraźnie widać, że lepiej jest jednak inwestować w sprawne systemy publiczne, które zapewniają powszechny dostęp do świadczeń. To są modele, który obserwujemy w krajach europejskich - mówiła.

Maria Libura opowiedziała o roli lekarza rodzinnego. Według niej, naprawa klasycznych POZ-ów jest kluczem do poprawy całego systemu ochrony zdrowia. Lekarze rodzinni i cały ich zespół znają swoich pacjentów, w związku z tym mogą skutecznie leczyć i wcześnie wykrywać choroby. - Powinniśmy rozszerzyć diagnostykę w POZ-ach i wzmocnić uregulowany kontakt z pacjentem. To wymaga przebudowania systemu i docenienia roli lekarzy rodzinnych. To spowoduje także wzrost prestiżu tak świetnie wykształconej kadry. Obecnie uważamy lekarza rodzinnego za kogoś, kto wypisuje nam skierowanie do lekarza specjalisty. To marnowanie zasobów świetnie wykształconych lekarzy - mówiła Libura.

Eksperci stwierdzili również, że sekretarka medyczna, czy asystent lekarza - to są zawody, które w niektórych miejscach, szczególnie w sektorze prywatnym, działają bardzo sprawnie i z korzyścią dla pacjenta. Lekarze mogą wówczas poświęcić więcej czasu pacjentowi zamiast wypełniać dokumenty. Co więcej, zawodem, który jest zdecydowanie za mało wykorzystywany w ochronie zdrowia jest opiekun medyczny. - W Polsce mamy ponad 60 tys. osób, które posiadają dyplom opiekuna zdrowotnego. Natomiast w publicznym systemie pracuje ich około 16 tys. Opiekun medyczny z powodzeniem może zastąpić w prostych czynnościach pielęgniarkę, czy położną - zakończył Gilbert Kolbe.

Następnie wystąpił dr Konrad Ciesiołkiewicz, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG, partnera wydarzenia. Jego przemowa była wprowadzeniem do kolejnej dyskusji panelowej.

- Jeśli pomyślimy o państwie i społeczeństwie jak o konstrukcji domu, to nauczycielki, nauczyciele i ich praca odpowiadają za powstanie i trwałość jego fundamentów. Bez zawodu nauczycielskiego nie może istnieć żadna inna profesja. Jest on także prawzorem dla wszelkich osób pełniących funkcje wychowawcze i edukacyjne – pedagogów, trenerów umiejętności, instruktorów w zakładach pracy, animatorów społecznych, edukatorów organizacji pozarządowych oraz pracowników dydaktycznych i naukowych uczelni wyższych - zaczął dr Ciesiołkiewicz.

Zdaniem przewodniczącego KDS KIG nauczyciele działają także jak uszy i oczy systemu państwowo-społecznego, w dobrym rozumieniu tego słowa. Są dla swoich uczniów przewodnikami, którzy odpowiadają za ukształtowanie u nich wrażliwości na piękno, dobro, prawdę, a przede wszystkim na drugiego człowieka.

Nauczyciele, których praca pozostaje skrajnie niedoceniana, doświadczają w ostatnich latach radykalnych zmian w swoim środowisku pracy. Są obecnie jedną z najbardziej straumatyzowanych grup społecznych w Polsce, poddaną wielu eksperymentom i nagłym przemianom wprowadzanym bez zapowiedzi, niezbędnych przygotowań i właściwego dialogu ze środowiskiem nauczycielskim. Pierwsza fala zmian związana była z reformą edukacji w 2017 r. Dwa lata później wybuchł największy od 1993 r. strajk nauczycielski, który miał nie tylko charakter walki o godne wynagrodzenia, ale także szerszej debaty o przyszłości polskiej edukacji, tożsamości i etosie zawodu, który dla wielu nauczycieli jest życiową misją. Wydaje się, że rozczarowujący i lekceważący stosunek polityków do nauczycielskich postulatów przyspieszył odejście z zawodu wielu pracowników systemu edukacji.

Konrad Ciesiołkiewicz apelował o jak najszybsze zapewnienie wsparcia psychologicznego dla nauczycieli i pedagogów. Musimy zadbać także o autonomię szkoły, która stanowi o sile społeczności lokalnych.

Przewodniczący KDS KIG zwrócił uwagę na braki kadrowe, bowiem z każdym rokiem ubywa w Polsce nauczycieli. Najbardziej pomysłowi często wybierają pracę w biznesie, a najbardziej zaangażowani nierzadko popadają w stan wypalenia zawodowego, którego ogromna skala jest tajemnicą poliszynela. W trwający obecnie rok szkolny wkroczyliśmy z brakami w kadrze nauczycielskiej na poziomie 10 tys. osób. Tylko w warszawskich placówkach brakuje prawie 3 tys. nauczycieli.

- Dyskutujemy o inwestowaniu w przyszłość i rzekomej trosce o dzieci i młodzież. Jeśli rzeczywiście jest to dla nas tak ważne, to w pierwszej kolejności powinniśmy podejść z troską do nauczycieli i pracowników oświaty, bo to oni stanowią serce naszego społecznego krwiobiegu - zakończył Konrad Ciesiołkiewicz. 

Drugi panel był poświęcony właśnie pracy nauczycieli. Naszymi ekspertami byli: Monika Helak, Jacek Królikowski oraz Zyta Czechowska.

Monika Helak zaczęła od przypomnienia zmian w edukacji, który miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat. W jej opinii w wyniku tych refom wielu nauczycieli odeszło z pracy. - Zapominamy, że przecież to nauczyciele ponoszą odpowiedzialność za edukację i przyszłość prawie 5 mln uczniów - mówiła ekspertka.

Odniósł się do tego prezes Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Jacek Królikowski. Jego zdaniem wymienione wcześniej zmiany strukturalne były wyrazem ogromnej arogancji władzy, bo zostały wprowadzone wbrew opiniom naukowców i praktyków.

Nauczycielka Roku 2019 i dyrektorka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Zyta Czechowska opowiedziała o trudzie wdrożenia się nauczycieli w nowy proces nauczania w czasie pandemii. Nie wszyscy nauczyciele mieli odpowiednie do tego kompetencje. Co więcej, o ile w szkolnictwie specjalnym nauczyciele mają bardzo dobry kontakt z rodzicami, o tyle w szkołach ogólnodostępnych nie zawsze oczekiwało się tak dużego wsparcia ze strony rodziców w nauczaniu w domu. 

- Zadziało się przy okazji wiele dobrych rzeczy. Na pewno zauważyliśmy większą potrzebę, aby doposażyć nasze szkoły w odpowiedni sprzęt. Nabyliśmy nowe umiejętności. Coraz więcej nauczycieli, jak i rodziców widzi potencjał w nowych technologiach, jeśli chodzi o samodzielne uczenie się, pozyskiwanie wiedzy, naukę problemową, wyszukiwanie informacji. Coraz więcej też wiemy jak bezpiecznie poruszać się w sieci - mówiła Zyta Czechowska. Wydaje się, że zmieniliśmy również myślenia o edukacji. Okazało się, że rzeczywiście nie wszystko musi odbywać się stacjonarnie i w murach szkoły.

- Mamy przykłady z wielu systemów, jak może wyglądać nowoczesna edukacja. Wielu nauczycieli chciałoby w taki sposób uczyć. Biorąc pod uwagę proponowane zmiany w edukacji, które przygotowuje ministerstwo, dyrektorzy szkół i nauczyciele znajdą się w sytuacji nacisku. To będzie marnowanie energii i motywacji ludzi - mówił prezes FRSI.

Podczas dyskusji mówiliśmy również roli samorządów. Obecnie sprowadza się ją do bycia podmiotem, który tylko utrzymuje budynek, ale nie odpowiada za edukację. W ten sposób pozbawia się nauczycieli pewnego wsparcia lokalnego. Zdaniem Zyty Czechowskiej bardzo trudno jest uczyć bez autonomii i możliwości dopasowania procesu dydaktycznego i terapeutycznego do specyfiki konkretnej placówki. Nie jest tak, że każda szkoła w Polsce powinna działać w ten sam sposób i stosować te same metody, czy też organizować te same warsztaty i przedsięwzięcia.

System edukacji to nie tylko nauczyciele i uczniowie. Edukacja to jest sprawą nas wszystkich. Wydaje się, że społeczeństwo nie do końca jest przekonane o tym, że większościowy wpływ na postawę i przyszłość młodych ludzi mają właśnie nauczyciele i szkoła. - Bardzo krzywdzące są krytyczne oceny w stosunku do pracy nauczycieli, dyskredytujące zawód nauczyciela. Jako społeczeństwo powinniśmy nawiązać dialog z nauczycielami po to, aby nasze dzieci i wnuki miały jak najlepiej zorganizowany system edukacji - mówiła Czechowska.

- Nie mogę zrozumieć bierności rodziców wobec zmian, które zachodzą w edukacji. Te zmiany bezpośrednio dotyczą ich dzieci. Rozumiem, że niektórzy rodzice szukają szkół niepublicznych, lepszej edukacji dla swoich dzieci, przeznaczają na to pieniądze. Rozumiem, że w Polsce nie wytworzyły się specjalne struktury aktywizujące rodziców w życie szkół i nie powstała przez to sformalizowana współpraca rodziców i nauczycieli. Z pewnością wpływ rodziców na życie szkoły nie był taki, jaki powinien być. Mimo wszystko, nie mogę zrozumieć sytuacji, w której władza publiczna mówi o cnotach niewieścich i to nie wywołuje protestu ze strony rodziców - mówił Jacek Królikowski. Jego zdaniem, jeśli przez Sejm przejdzie ustawa centralizująca edukację, to nauczyciele będą trybikiem w systemie i zostaną pozbawieni jakiejkolwiek motywacji. - Jednak liczę, że zostaną w zgodzie z etosem swojego zawodu i będą starali się robić to, co najlepsze i możliwe w danym systemie. Wszystko w ich rękach - mówił. 

- Martwię się o liczebność kadry. Jeśli sytuacja się nie poprawi, to będziemy zmuszeni zatrudniać przypadkowe osoby, które nie znalazły zatrudnienia w innych sektorach. To będzie przekładało się na jakość edukacji. Wierzę w fantastycznych nauczycieli, ich wolę do zmiany na rzecz dobrej edukacji - zakończyła dyskusję Zyta Czechowska.

Ostatni panel Kongresu PRACA poświęcony był pracy w służbie publicznej. Wystąpili w nim: Karol Reczkin, Magdalena Pawlak oraz Maciej Kuziemski.

We wstępie koordynator prac Centrum Analiz MISO Karol Reczkin, zaznaczył, że intencją tej rozmowy jest poznanie antropologii doświadczeń i wartości pracy w służbie publicznej.

Prezeska Magdalena Pawlak wyjaśniła, że Fundacja Dorastaj z Nami zajmuje się osobami, których bliscy zginęli w trakcie pełnienia służby publicznej. Wspomniała, że fundacja wydała książkę pt. “Śmierć warta zachodu”, która opowiada o tych doświadczeniach. - To jest służba na co dzień. Nie pracuje jedna osoba, pracuje cała rodzina. To są dyżury i częste wyjazdy. Pewnego dnia może się zdarzyć, że ta osoba nie wraca do domu - mówiła Pawlak. Wspomniała również o przekazywaniu z pokolenia na pokolenie etosu pracy w służbie publicznej. Niejednokrotnie spotkała się z historią dzieci, które postanowiły podjąć taką pracę nawet po tragicznej śmierci swojego ojca, czy matki.

Ekspert polityk publicznych, badacz społeczny oraz autor podcastu Postnormalność Maciej Kuziemski był gościem pierwszej edycji Campusu Polska Przyszłości, gdzie prowadził indywidualne konsultacje dotyczące kariery w sektorze publicznym. Opowiedział o swoich wrażeniach z rozmów z młodymi ludźmi. - Energia młodych ludzi nie jest w systematyczny sposób kanalizowana. Widzę ogromny potencjał, aby zagospodarować młodych ludzi w pracy w służbie publicznym - mówił.

Kuziemski zauważył, że młodzi ludzie mają nieco odmienne wartości od osób obecnie pełniące służbę publiczną. Ich podstawową motywacją jest to, aby mieć na coś wpływ. Nie chodzi, żeby zarobić więcej pieniędzy, piąć się w szczeblach kariery korporacyjnym, ale żeby być zaangażowanym w coś, co przyczynia się do czynienia większego dobra. Jego zdaniem sektor publiczny ma wszystkie karty w rękach, żeby być atrakcyjny dla tego pokolenia. - Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Młodych jest za mało, aby mogli oni zmienić coś w ramach systemu. Zawsze zostaną przegłosowani przez starszych. W tym sensie warto zastanowić się, w jaki sposób przebudować instytucje demokratyczne, aby móc młodych włączać w działanie - mówił ekspert.

Magdalena Pawlak zwróciła uwagę na jeszcze jeden problem. W Polsce mamy dużą liczbę bardzo dobrze wyszkolonych osób, które kończą wcześnie swoją pracę i niestety zapominamy o nich. - Moglibyśmy stworzyć dla nich narzędzia, aby mogli dalej dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Duże pieniądze idą na ich szkolenia, a później brakuje dalszej ścieżki kariery zawodowej, przestrzeni, gdzie mogliby się rozwijać - zakończyła prezeska Fundacji Dorastaj z Nami.