Skip to main content

Jak uniknąć wyborczej ePUAPki w przyszłości?


20 listopada 2018 roku w siedzibie Fundacji Konrada Adenauera w Polsce odbyło się IX spotkanie w ramach Klubu Debat o Społeczeństwie Obywatelskim pt. „Jak uniknąć wyborczej ePUAPki w przyszłości?”

W spotkaniu - w charakterze prelegentów - wzięli udział: Anna Godzwon (ekspert ds. prawa wyborczego), prof. Ryszard Piotrowski (Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego), Karol Reczkin (Centrum Analiz MISO), Piotr Trudnowski (Klub Jagielloński), Marcin Wojdat (Sekretarz m.st. Warszawy) dr Jarosław Zbieranek (Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich), zaś moderatorem dyskusji był Mateusz Komorowski (Prezes Fundacji MISO).

Przed wyborami samorządowymi w 2018 roku tysiące ludzi dopisywało się rejestru wyborców przez internet, by móc głosować w miejscu zamieszkania. Pomimo prawidłowego wypełnienia formularza ePUAP wielu obywateli nie mogło jednak wziąć udziału w głosowaniu. Sprawą obecnie zajmuje się Rzecznik Praw Obywatelskich. Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że formularz zgłoszeniowy został opracowany zgodnie z przepisami prawa i winę za zaistniałą sytuację ponoszą urzędy gminy, które odrzucały wnioski, bądź nie zdążyły w stosownym czasie wydać decyzji. Z kolei urzędy gminy uważają, że problem powstał przez błędnie zaprojektowany formularz i źle działający system elektroniczny, za który odpowiedzialne było Ministerstwo.

Bez względu na to, które organy administracji publicznej (i w jakim zakresie) powinny ponieść odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, należy uznać, że w zaistniałych okolicznościach e-administracja publiczna w Polsce zawiodła. Celem spotkania było omówienie okoliczności tej sytuacji i próba sformułowania rekomendacji co zrobić, by wyborcza ePUAPka nie wydarzyła się w przyszłości.  

Czynne prawo wyborcze jest jednym z konstytucyjnych praw obywatelskich, z którego skorzystania uniemożliwiono wielu wyborcom w ostatnich wyborach samorządowych. Nie możemy pozostawać wyłącznie w strefie domysłów, ile dokładnie osób uprawnionych do głosowania w wyborach samorządowych nie mogło z tej przyczyny zagłosować (pomimo jednoznacznie wyrażonej woli oddania głosu). Obywatele dotknięci tym problemem czują rozgoryczenie, ich zaufanie do procedur i do państwa zostało zawiedzione. Patrząc na problem z perspektywy kandydatów w wyborach samorządowych, to pojawia się kolejna kwestia. O wygranej nierzadko decydowała przewaga kilku głosów - co jeśli wśród tych, którzy nie mogli zagłosować znaleźliby się wyborcy przegranego kandydata? Każdy głos jest ważny, każdy jest równy. Nie możemy przejść obojętnie wobec tego, co się wydarzyło. Sprawa jest na tyle poważna, że jednym z głównych postulatów panelistów spotkania było całkowite zamrożenie usług wyborczych w systemie ePUAP do czasu wyjaśnienia wszystkich problematycznych kwestii i wdrożenia usług, które kompleksowo i skutecznie obsłużą ten proces.

Prof. Ryszard Piotrowski z WPiA UW w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na pięć najważniejszych z prawnego punktu widzenia kwestii dotyczących omawianej sprawy: 1) ogólne tło konstytucyjne, 2) prawo wyborcze jako prawo polityczne, 3) instytucję dopisania do rejestru wyborców, 4) określenie, na czym polega ePUAPka, 5) wskazanie, jak uniknąć ePUAPki w przyszłości.

W zakresie ogólnego tła konstytucyjnego dotyczącego omawianego zagadnienia prof. Piotrowski zwrócił uwagę, że w świetle preambuły do Konstytucji RP podstawą działania instytucji publicznych jest rzetelność i sprawność. Z Konstytucji RP wynika też taka wartość konstytucyjna jak prawda – stanowiąca w tym kontekście normatywną podstawę ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. Nie można tolerować w konsekwencji w ramach ustroju rozwiązań prowadzących do sytuacji niezgodnych z faktami, co w tym przypadku miało miejsce. Po drugie, organy państwowe w Polsce działają na podstawie i w granicach prawa, co wynika z zasady legalizmu (stanowiącej jedną z zasad ustrojowych). Z formalnego punktu widzenia sam formularz dotyczący dopisania do rejestru wyborców pomimo wszystko był przygotowany poprawnie. Nie zmienia to jednak faktu, że państwo powinno być lojalne wobec adresatów (co wynika z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego). Prawo nie może być pułapką dla obywateli – a niestety w tym przypadku było.

Odnosząc się do kwestii czynnego prawa wyborcze jako prawa politycznego, prof. Piotrowski zwrócił uwagę, że z prawa tego wynikają obowiązki władzy publicznej związane z jego realizacją. Po pierwsze, powszechność prawa wyborczego jest samoistną wartością konstytucyjną, wobec tego należy dążyć do jej realizacji. Z drugiej strony, władze publiczne mają obowiązek wzmożonej czujności, tak by zasada powszechności nie prowadziła do nadużyć. Instytucja rejestru wyborców jest ukształtowana jako gwarancja czynnego prawa wyborczego, ale ze względu na związek tej instytucji z zasadą powszechności prawa wyborczego i z prawami politycznymi obywateli, trzeba stosować ją zgodnie z zasadą in dubio pro libertate, czyli w razie wątpliwości należy kierować się dążeniem do poszanowania wolności obywateli, a więc „poluzować” obowiązek wzmożonej czujności.

W zakresie instytucji dopisania do rejestru wyborów, prof. Piotrowski podkreślił, że ustawa tworzy pewną procedurę i terminy – które są niestety bardzo nieprecyzyjnie. Decyzję o wpisaniu obywatela do rejestru wyborców danej gminy wydaje odpowiednio wójt/burmistrz/prezydent i to na nim też leży w tym zakresie odpowiedzialność prawna. Jeśli okaże się, że do rejestru wyborców wpisze obywateli, którzy złożyli deklarację niezgodną z prawdą, wójt/burmistrz/prezydent może zostać oskarżony o korupcję polityczną i nadużycia – próbę wpływu na wyniki wyborów. Z drugiej jednak strony w tej sytuacji obywatel zostaje zupełnie zdany na arbitralną decyzję wójta w zakresie dopisania do rejestru wyborców w danej gminie.

Określając, na czym polega ePUAPka prof. Piotrowski zauważył, że w obecnych czasach następuje  kolizja między kulturą papieru a kulturą cyfrową. W omawianym przypadku działamy zgodnie z zasadą quod non est in actis, non est in mundo, czyli „czego nie ma na papierze, tego nie ma na świecie”. Kultura cyfrowa może sprzyjać powszechności, pod warunkiem, że przepisy będą precyzyjnie i jasno sformułowane – w tym przypadku niestety taka sytuacja nie miała miejsca.

Chcąc wskazać, jak uniknąć ePUAPki w przyszłości, prof. Piotrowski zauważył, sam formularz wniosku do dopisanie do rejestru wyborców sporządzony przez Ministerstwo Cyfryzacji formalnie były prawidłowy. Gminy również postępowały zgodnie z prawem. Jednocześnie – według przepisów kodeksu wyborczego – obowiązek sprawdzenia, czy dany mieszkaniec rzeczywiście zamieszkuje w danej gminie spoczywa na wójcie/burmistrzu/prezydencie miasta, choć nie sprecyzowano, w jaki sposób ma nastąpić ta weryfikacja i w jaki sposób obywatel ma udowodnić fakt zamieszkiwania w danej gminie. Prof. Piotrowski zwrócił w tym kontekście na jeszcze jedną bardzo ważną dla obywateli kwestię – prywatność i godność jednostki. Wymaganie przedstawienia przez obywatela organom gminy umowy najmu, umowy o prace, czy rachunków to dane wrażliwe i szczególnie chronione prawnie.  W opinii eksperta, aby uniknąć wyborczej ePUAPki w przyszłości, należałoby zmienić przepisy kodeksu wyborczego i odpowiednio do nich ukształtować formularz oraz wydłużyć terminy w zakresie procedury dopisywania do rejestru wyborców.

Zdaniem sekretarza m. st. Warszawy Marcina Wojdata ePUAP powinien być systemem komunikacji z obywatelem, a więc i obsłużyć całą procedurę wpisania mieszkańca do rejestru wyborców. System zadziałał jednak na takiej zasadzie jak poczta – przekazał tylko dokumenty do urzędu. Nie na tym, w jego opinii, polega wprowadzania rozwiązań cyfrowych. Ponadto, Ministerstwo Cyfryzacji – zasłaniając się przepisami RODO –  uzasadniało brak wymogu dołączenia w formularzu dokumentów potrzebnych do wydania decyzji przez gminy. Nie jest to – zdaniem prelegenta – przekonujący argument, ponieważ osoby wezwane przez gminę o dosłanie potrzebnych dokumentów robiły to właśnie poprzez platformę ePUAP – zatem była taka możliwość w drugim kroku i wówczas nie zważano na przepisy RODO. Sekretarz m. st. Warszawy przytoczył też dane, która obrazowo pokazują skalę problemu w stolicy. Przez tzw. „okienko” wpłynęło 18 tysięcy wniosków, z czego tylko niecały 1% zostało odrzuconych – w urzędach dzielnicowych zatem system dopisywania do rejestru wyborców zadziałał. Dla porównania, w przypadku wniosków złożonych przez ePUAP odrzucono aż 46% wniosków.

Zdaniem Anny Godzwon system ePUAP zawiódł, a Ministerstwo Cyfryzacji nie powinno uciekać od odpowiedzialności. Błędem jest to, że również Państwowa Komisja Wyborcza i Krajowe Biuro Wyborcze nie podchodzi do tej sytuacji poważnie. Ustawodawca nie pomyślał o tym, żeby skonkretyzować procedurę dopisywania do rejestru wyborców przez internet. W opinii ekspertki przepisy kodeksu wyborczego powinny sprecyzować katalog dokumentów, które są wymagane od obywatela przez urząd.

Piotr Trudnowski zwrócił uwagę na obsługę systemu ePUAP, która sprawiała trudność do tego stopnia, że dla zwykłego obywatela mogła to być bariera nie do przejścia. Co więcej, problemem jest przekazywanie drogą elektroniczną niezanonimizowanych dokumentów, co oczywiście godzi w prywatność obywateli. Według eksperta Klubu Jagiellońskiego skandaliczne jest to, że już dzień po wyborach zniknął temat nieprawidłowości w procesie rejestracji wyborców w ePUAP, pozostawiając tę kwestię bez wyciągniętych wniosków na przyszłość. Zdaniem P. Trudnowskiego osoby odpowiedzialne za te nieprawidłowości powinny ponieść konsekwencje polityczne i zostać zdymisjonowane. Na dodatek, to nie był pierwszy przypadek nieprawidłowości w procesie głosowania na przestrzeni ostatnich lat – co niestety, w ocenie prelegenta, świadczy o fasadowości państwa prawa w Polsce. Ten splot okoliczności rodzi poważne obawy, że niestety może dojść do zewnętrznej ingerencji w proces wyborczy.

Jarosław Zbieranek z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich przytoczył fragmenty wybranych kilku skarg obywateli, którzy złożyli wnioski przez ePUAP, ale nie mogli wziąć udziału w głosowaniu w wyborach samorządowych. Z napisanych przez nich listów wynikało, że nie mieli oni świadomości, że po wypełnieniu wniosku na platformie ePUAP z dołączeniem skanu dowodu tożsamości i podpisaniu deklaracji ktokolwiek będzie żądał czegoś więcej. Mylące było też to, że po wypełnieniu wniosku wyświetlał się komunikat o pomyślnym wysłaniu formularza. Co więcej, problemem sygnalizowanym przez J. Zbieranka było też to, że po złożeniu wniosku o dopisanie do rejestru wyborców zabrakło pełnej informacji zwrotnej. Wielu mieszkańców otrzymało informację o odrzuceniu wniosku już po wyborach, a w wielu przypadkach odpowiedź od urzędu nie przyszła do dziś.

Karol Reczkin z Centrum Analiz MISO zauważył, że ministerstwo spodziewało się zagrożeń na zupełnie innym froncie. Stworzono stronę, na której radzono jak unikać wyborczych fake newsów. Konferencja prasowa ministra cyfryzacji z udziałem jednego z kandydatów na prezydenta stolicy, na której reklamowano usługę polegającą na wpisaniu do rejestru wyborców przez internet również wpłynęła na dynamikę sytuacji. Ministerstwo Cyfryzacji, zdaniem K. Reczkina, powinno skupić się na ochronie i prawidłowym, skutecznym działaniu systemu ePUAP – zamiast tego jednak prowadziło jednocześnie działania na wielu polach. Co więcej, zabrakło doświadczenia projektowania „ux-owego”, a w zasadzie zwykłej empatii i zrozumienia użytkowników systemu. Pewne problemy w działaniu systemu można było przewidzieć i zaprojektować go tak, by w efekcie był skuteczny. Zdaniem eksperta Centrum Analiz MISO warto rozważyć powołanie komisji sejmowej, która z udziałem wszystkich stron politycznych i w atmosferze współpracy zbadałaby tę sytuację, z zachowaniem zasad transparentności. 

Eksperci zauważyli też, że wiele osób dopisanych do rejestru wyborców w miejscu zamieszkania nie zostało wykreślonych z rejestru w miejscu zameldowania. Hipotetycznie była zatem możliwość, że ktoś mógłby zagłosować dwa razy. Kolejnym problemem sygnalizowanych podczas debaty jest też niekompletność procesu załatwiania spraw administracyjnych przez internet. Co więcej, zwrócono też uwagę na nie do końca sprawny sposób załatwiania spraw administracyjnych drogą elektroniczną. Zazwyczaj bowiem okazuje się, że decyzje, które otrzymujemy od urzędu drogą elektroniczną, to skan wydrukowanego i podpisanego dokumentu – czyli praca urzędnika wciąż jest ta sama jak w standardowej procedurze rozpatrzenia sprawy, a czasem wręcz zdarza się, że procedura rozpatrywania spraw administracyjnych przez internet jeszcze powiększa zakres czynności koniecznych do wykonania przez urzędnika.